Świetna jakość, przemyślana konstrukcja, oryginalne wzory i zachwycające detale – tym wyróżniają się kostiumy kąpielowe tworzone przez nasze rodzime firmy. Oto przegląd najciekawszych marek.
Wszystko zaczęło się w czerwcu 2015 roku w rodzinnej szwalni niedaleko Łodzi. Projekty Ewy, założycielki Bodymaps, od początku łączyły w sobie kobiece kroje, niebanalną kolorystykę (jak przygaszone błękity, zielenie i brązy) oraz detale nawiązujące do dawnych czasów – lat 50., 60. i 70., kiedy to podejście do kobiecości było zupełnie inne.
Stroje kąpielowe Bodymaps nie tylko świetnie podkreślają sylwetkę, ale też są bardzo wygodne i komfortowe w każdej sytuacji. Najpopularniejszy jest model Dinah z szerokimi pasami krzyżującymi się na plecach, które dobrze podtrzymują nawet duży biust. Można je kupić również w warszawskim sklepie stacjonarnym.
To kolejna marka, która rozpoczęła swoją działalność w 2015 roku w Gdańsku, w malutkiej, domowej pracowni z zaprzyjaźnioną krawcową. Makota Swim tworzy w duchu filozofii „slow fashion”, oferując ponadczasowe i etycznie produkowane kostiumy kąpielowe.
Tutaj prostota i geometryczne kroje z cienkimi paseczkami łączą się z minimalizmem oraz idealnym dopasowaniem do każdej figury. Głównym materiałem, z którego są szyte stroje, jest poliamid z recyklingu – trwały, mocny i jednocześnie przyjazny środowisku. Klientki upodobały sobie szczególnie model ALYAH z delikatnym marszczeniem w okolicy biustu i brzucha. Kolorystyka do wyboru to klasyczna czerń, brąz, beż, ale też głęboka zieleń i czerwień.
Założycielką jest topowa blogerka modowa i influencerka, Jessica Mercedes Kirschner, która zdecydowała sprostać wymaganiom kobiet odnośnie idealnych stylizacji plażowych. Moiess Swimwear tworzy kostiumy praktyczne, zmysłowe i dopasowujące się do różnych typów sylwetek. Marka bawi się nie tylko formą, ale i kolorem – można tu znaleźć neonowy róż czy ekstrawagancki wzór zebry. Ponadto zachęca do noszenia kostiumów jako body lub crop topy w letniej stylizacji. Bestsellerem jest model Bali w czarnym kolorze z prostym dekoltem. Stacjonarnie można obejrzeć je i przymierzyć w Warszawie, Gdyni Orłowo, Krakowie, Toruniu i Poznaniu.
Nazwa marki to swego rodzaju gra słów, nawiązująca do popularnego wyrażenia „drive me crazy”, co oznacza „doprowadzasz mnie do szaleństwa”. Nic dziwnego; kostiumy kąpielowe są energetyczne i inspirowane latami 70. oraz surferskimi klimatami australijskich i kalifornijskich plaż – idealne zarówno do opalania się, jak i uprawiania różnych sportów wodnych. Mają odważne wycięcia i żywiołowe kolory oraz wzory.
Kluczową wartością Drive me bikini jest zrównoważony rozwój, toteż używane materiały pochodzą z recyklingu, między innymi ze starych sieci rybackich wyłowionych z oceanów, a także zapewniają ochronę przed promieniowaniem słonecznym UV 50. Niestraszny im też chlor czy słona woda. Furorę robi między innymi różnokolorowy model La Maddalena o oryginalnym, przekładanym kroju – to ich zdecydowany bestseller.